Monday, September 1, 2014

The shoes




 
shoes: zara

There is something beautiful in asking about an opinion someone, who has actually no idea when it comes about fashion (I mean it's not interested about it). My boyfriend is one of those (as Harel said) "lucky people". When I show him those shoes and ask what he thinks about them he said "They're look like a shoes. Really, when I have to describe shoes it would be something like that". Well, he has right, but what more can I say is that they're made from leather and look at this geometric toe! 
So meet my new so fucking uncomfortable shoes in whole meaning of this word!


/Jest coś rozczulającego w pytaniu ludzi, którzy absolutnie nie interesują się modą o opinię. W sumie czasy oceniania ubrań przez pryzmat własnego gustu były w pewien sposób piękne, niestety (a może i nie?) - bezpowrotnie przeminęły. Tak czy siak, mój chłopak jest jednym z tych (jak mawia Harel) "szczęśliwych ludzi". Kiedy zapytałam go o opinię na temat tych butów powiedział "To są takie buty. Serio, gdybym miał opisać buta, to to byłoby właśnie coś w tym stylu". No cóż, nie da się ukryć, że ma sporo racji. Z rzeczy isotnych, które jeszcze mogę dodać - są z prawdziwej skóry i oh, no spójrzcie tylko na ten geometryczny nosek.
To cóż: poznajcie moje nowe niesamowicie niewygodne buty z prawdziwego zdarzenia!
 

Thursday, July 3, 2014

Layers

 


dress: Rutzou (thrifted), top: thrifted, skirt: h&m, shoes: Vagabond

Wearing one colour gives really big capabities when it comes about textures or layers,which are - in my opinion - much more interesting than other colors.
This dress is exactly something for what I love thrift shops. I've finally found something from silk - trust me, dresses like this from poliester really suck.


/Noszenie jednego koloru daje - moim zdaniem - dużo ciekawsze możliwości jeśli chodzi o tekstury i warstwy. Przede wszystkim dlatego, że rezygnacja z kolorów wymaga jakiejś alternatywy i zwykle najłatwiej ją znaleźć w kroju albo materiale. Chyba zaczęłabym chodzić nago, gdyby wszystko szyto z tego samego.
Ta sukienka jest idealną definicją tego, za co kocham ciuchlandy. I w końcu udało mi się znaleźć ten typ sukienki (ok - halkę) z jedwabiu - naprawdę, ten krój i poliester to tragiczne połączenie.

Thursday, May 29, 2014

Remade bikini-bra









- bikini-bra
- scissors
- sewing machine / needle and thread

1. Cut the upper part of the bra. Wrap the part of the top edge underneath and sew (as in the second picture).
2. Attach the straps to the upper edge - longer should be perpendicular to the the lower part of the bra, when it comes to shorter, it depends of how big triangle you want to do (I placed it about 5cm from the upper edge; see the last picture).
3. Sew the end of the strap to the underband. This, at the which width they'll be sewn is individual and you should try it before sewing. The most important is to do it symmetrically.
 4. You can end remading now (so your bra'll be bound) or - as I made it - cut the ends of the underbond and sew them together.


/- góra od bikini
- nożyczki 
- maszyna do szycia / igła i nitka

1. Odetnij górną część bikini. Zawiń kawałek górnej krawędzi pod spód i zaszyj (jak na drugim zdjęciu) .
2. Do górnej krawędzi przymocuj ramiączka - długie prostopadle do dołu stanika, krótkie pod kątem - u mnie obie części łączą się na wysokości mniej więcej 5cm na długim ramiączku (oczywiście wysokość i jednocześnie długość krótszego ramiączka zależy od tego, jakiej wielkości trójkąty chcecie utworzyć; patrz: ostatnie zdjęcie).
3. Przyszyj końcówkę długiego ramiączka do obwodu stanika (czyli sznurka, na którym zamocowane są miseczki). To, na jakiej szerokości będą przyszyte jest indywidualną sprawą, więc najlepiej założyć stanik i zaznaczyć najlepsze miejsce mydełkiem albo szpilką. Ważne, żeby ramiączka zostały przyszyte symetrycznie.
4. Przerabianie można zakończyć na tym etapie (wtedy stanik będzie wiązany), albo obciąć końcówki - pozostawiając sobie oczywiście trochę luzu - i zszyć (wtedy będzie się go zakładało przez głowę).

Wednesday, April 30, 2014

Light / Heavy



sunglasses: zero UV, blouse: thriffted, knit, pants: h&m, shoes: Reebok Classic


I can't explain how I made it, that I have those shoes since November (!) and I didn't show them on the blog yet. But ok - here they are, the most comfortable and all-purpose shoes on the world. Maybe some of you remember, that I also have them in white version (if not, check here, here or here - oh, my long hair and white everything #nostalgic).
Some time ago, in Winter, I wrote, that I'm obsessed with silky or silky look-like clothes. Now, when it's getting hotter, I'm even more into them. I'm sure you'll understand it if only you wear them once. Moreover I like how them contrast with other materials, like for example with this heavy look-like knit.


/Nie jestem w stanie wytłumaczyć jak to się stało, że mam te buty od listopada (!) i pokazuję je dopiero teraz. Może niektórzy z was pamiętają, że mam takie same w białej wersji (jeśli nie, to możecie je zobaczyć tu, tu lub tu - ah, długie włosy i białe ubrania #nostalgia). Podtrzymuję wszystko, co o nich pisałam - to najwygodniejsze i najbardziej uniwersalne buty świata, a swoją drogą są chyba niezniszczalne biorąc pod uwagę to, ile razy prałam białe i to, że jeszcze się nie rozkleiły.
Jakiś czas temu, jeszcze zimą, pisałam, że zakochałam się w jedwabnych i satynowych ubraniach. Teraz, kiedy robi się coraz cieplej, ta miłość jeszcze się nasiliła. Zresztą - jestem pewna, że gdybyście choć raz założyli coś z tego materiału, zrozumielibyście o czym mówię. Poza tym podoba mi się, jak kontrastuje on z innymi, jak na przykład tutaj, z grubo plecionym swetrem.

Thursday, April 24, 2014

Fashion Revolution Day

dress: borska


Today is an anniversary of Bangladesh's tragedy, when the Rana Plaza factory complex collapsed. I'm not sure if you remember, or even know about it, but here in Poland it was an important topic, because polish company LPP produced their clothes there. There were some protests, some ideas of boycott, but now, year after that tragedy, do we care as much as a year before? Time passes, we buy even more and how many of us actually care about the whole process of production clothes we wear?

So today Fashion Revolution makes an action "Who made your clothes?". It is excuse to ask producents of our clothes who made them - made, means not only sew together, but also who grew for example cotton for it - this is a question about the whole production process. Maybe actions like this one wouldn't bring as big results as we'd like to, but I think, that they're important simply for us. They make us (or even me) think little bit more about what we wear. I think, that this quote from Fashion Revolution site'll be the best explanation for what I mean: "Your clothes already tell a story about who you are. Now they can tell a better one.".

I'll answer the question "Who made this?" by myself. I'm wearing dress, which the polish designer borska made special for my ask. It was my prom dress, but I wanted to buy something versatile, what I can wear also later. I think, that it was enough elegant to wear it at the prom but at some time enough simple to wear it without any reason. And it was made from material like neoprene (which I realli like), but it's little bit softer. Isn't it cool to know, who made stuff you're wearing?

You can still join the "Who made your clothes?" action on instagram, facebook or twitter. You'll find all instructions at Fashion Revolution site (you can also read more about this action there) or in this animation.


/ Rok temu w Bangladeszu zawaliła się fabryka Plaza Factory. Nie wiem czy o tym pamiętacie (lub w ogóle o tym wiecie), ale była to dość głośna sprawa, bo okazało się, że swoje ubrania szył tak polski koncern LPP (dokładniej: w ruinach znaleziono metki Croppa). Były protesty, propozycje bojkotu, ale teraz, rok po tej - jakby nie patrzeć - tragedii, kto tak naprawdę o tym pamięta (zresztą wystarczy zerknąć na ten raport)? Czas mija, kupujemy coraz więcej i ilu z nas tak naprawdę przejmuje się całym procesem, w jakim  powstało ubranie, które nosi?

Dlatego dzisiaj Fashion Revolution organizuje akcję "Who made your clothes?" (czyli - w razie wątpliwości - "Kto wyprodukował twoje ubranie?"). Jest ona pretekstem do zapytania producentów ubrań, kto je robi - i "robi" nie oznacza tylko zszywania, ale też np tego, kto wyhodował bawełnę na materiał; właściwie pytanie dotyczy całego procesu produkcyjnego. Być może tego typu akcje nie przynoszą tak dużych rezultatów, jakie chcielibyśmy widzieć, ale uważam, że są ważne po prostu dla nas samych - konsumentów. Są okazją do zastanowienia się co naprawdę nosimy i ile osób uczestniczyło w produkcji tego. Właściwie najprostszym wytłumaczeniem tego, co konkretnie mam na myśli jest cytat ze strony Fashion Revolution: "Your clothes already tell a story about who you are. Now they can tell a better one.".

Ja na pytanie "Who made this?" odpowiem sama. Na zdjęciach mam na sobie sukienkę uszytą na moją prośbę przez borską. Zamawiałam ją przede wszystkim z myślą o studniówce, ale zależało mi na tym, żeby była uniwersalna. Moim zdaniem jest wystarczająco elegancka, żeby założyć ją na studniówkę właśnie, ale też wystarczająco prosta, żeby móc ją nosić bez okazji. I jest uszyta pianki (bardzo lubię ten materiał) - jest trochę jak neopren ale miększa, przez co dużo ładniej się układa i nie tworzy tych okropnych zagięć. Szczerze: czy to nie jest fajne wiedzieć, kto stworzył rzecz, którą nosisz?

Możecie cały czas dołączyć do akcji "Who made your clothes?" na instagramie, facebooku lub twitterze. Wszystkie instrukcje znajdziecie na stronie Fashion Revolution (jest tam też dużo ciekawych informacji, więc warto zajrzeć) albo w tej animacji.Ten link przeniesie was do polskiej podstrony projektu

Sunday, April 13, 2014

Blogging without writing? / What being blogger should be




For me, there are two types of bloggers, who deal with fashion - fashion bloggers and outfit bloggers. This division seems to be simple, it comes about if they write or only post photos. At least that’s what it seems like, because not everyone who writes can be a fashion blogger. But to understand this way of thinking, you need to know what fashion is for me and how it's connected with having a blog.

First, I think, that being interested in fashion is more than only striking poses in the front of a camera, reading colorful magazines and watching fashion shows. Of course, it is an important part (striking poses is optional). But I think, that if you want to speak your mind about fashion, first you have to have knowledge - be well-read, know something about sewing. I don't like (actually I hate) if someone boils fashion down only to clothes, because they're only the end result, which is usually preceded by a much more interesting process. That's why I'm bored with "young polish designers", who are - in a huge part - selling the same clothes: basics or with "super-cool-prints", which actually haven’t been cool for about a year. Sometimes I think that they just skip this process, and they get a chance to exist only because of "fashion for fashion" (which we had - or maybe still have? - here in Poland). And I'm really annoyed, that someone, who really can affect at what people wear gives them the same stuff, as they can get in chain stores. There are situations when I think, that polish young fashion is reproductive - happily not in each case, but in an enough big part to think so. 

When it comes about writing - since I can remember, having a blog was for me inseparably connected with writing. I have always though, that contents is the most important thing and I was always bored, when someone publish more than 5 photos of one look. You can show what you’re wearing in actually two photos (front and rear), so I think that 5 is really a maximum. Fashion (or even outfit) blogs shouldn't be about the blogger's beauty. Models are for posing, bloggers are for showing something more than beautiful face or clothes. Because there is one important thing, which I think not everyone remembers. Thanks to your beauty you can go far, but only through intelligence you can maintain this high position. 


/Dzielę blogerów zajmujących się modą na blogerów modowych i szafiarzy. Kryterium tego podziału wydaje się być proste – jest nim to czy piszą, czy tylko wstawiają zdjęcia. Wydaje się, bo nie każdy, kto pisze mieści się w pierwszej kategorii. Ale żeby zrozumieć moje myślenie trzeba wiedzieć, jak ja postrzegam interesowanie się modą, czym to w ogóle dla mnie jest i jak to się łączy z prowadzeniem bloga.

Przede wszystkim uważam, że interesować się to coś więcej niż wdzięczenie się do obiektywu, czytanie kolorowych gazetek i oglądanie pokazów. Oczywiście, to też (wdzięczenie się jest opcjonalne). Ale moim zdaniem, żeby wypowiadać się o modzie trzeba mieć przede wszystkim wiedzę - być oczytanym, znać choćby podstawy szycia. Nie lubię sprowadzania mody tylko do ubrań, bo tak naprawdę są tylko pewną jej częścią, efektem końcowym, który poprzedza (a przynajmniej powinien) często o wiele ciekawszy proces. To między innymi wpływa na moje znudzenie „młodymi polskimi projektantami”, którzy w większości sprzedają takie same ubrania o najprostszej konstrukcji albo z „super fajnymi nadrukami” na które – czego chyba niektórzy jeszcze nie zauważyli – boom skończył się około roku temu. U większości z nich brakuje właśnie tego procesu i w zasadzie gdyby nie „moda na modę” w ogóle by nie zaistnieli. Poza tym nic nie boli tak jak świadomość, że ktoś, kto rzeczywiście mógłby mieć wpływ na kreowanie stylu naprawdę wielu odbiorców woli serwować im to, do czego dostęp mają w sieciówkach. Czasem mam wrażenie, że ta „młoda polska moda” jest strasznie odtwórcza – na szczęście nie we wszystkich przypadkach, ale w wystarczająco wielu, żeby móc postawić taką tezę.
 
W kwestii samego pisania - od kiedy pamiętam, prowadzenie bloga było dla mnie nierozerwalnie połączone z tym właśnie. Zawsze uważałam, że to treść jest najważniejsza i zawsze nudziło mnie (zresztą nudzi nadal) gdy ktoś wstawiał w jednym poście więcej niż 5 zdjęć. To jak jest się ubranym można pokazać tak naprawdę na dwóch zdjęciach – od przodu i od tyłu. Nawet robiąc zbliżenia na detal w tych pięciu można się spokojnie zamknąć (no chyba, że ktoś jest obwieszony jak choinka). Blog modowy czy szafiarski nie powinien być moim zdaniem o urodzie blogera/blogerki, a  niestety coraz częściej jest. Od wdzięczenia się do obiektywu są moim zdaniem modelki, skoro prowadzi się bloga to powinno oznaczać, że chce się światu pokazać coś więcej niż swoją ładną buzię. Zwykle blogi, na których pojawiają się takie zdjęcia (więcej twarzy niż ubrań) mają jeszcze jedną charakterystyczną cechę – nie ma na nich tekstu, a jeśli już się pojawia, to nie da się go czytać. Ostatnio słyszałam, jak jakaś dziewczyna skomentowała błąd w czołówce Harper’s Bazaar: „To, że interesują się modą nie oznacza, że od razu muszą być literatami”. I choć powiedziała to w żarcie, to bardzo dobrze ukazała, jak jest postrzegane środowisko modowe pod względem pisania właśnie. Tak, nie muszą być literatami. Ale jeśli już chce się pisać, to powinno się chociaż umieć ułożyć poprawne zdanie, a to dla inteligentnego człowieka nie jest niczym trudnym. Jeśli jednak ktoś nie potrafi sprostać temu zadaniu to może po prostu powinien zastanowić się nad sensem dalszego prowadzenia bloga (tak, nawet szafiarskiego) albo zmianie zawodu? Blogów szafiarskich jest mnóstwo, ale wartościowych jest tak naprawdę niewiele z nich. Prawda jest taka, że dzięki wyglądowi można zajść daleko, ale tylko dzięki inteligencji można tę wysoką pozycję utrzymać. 


Do you remember about my facebook page?

Thursday, February 27, 2014

Pointed ankle boots




shoes: asos (these one, simmilar: here)

There are two things, that you can never have too - lipstick and shoes. Fortunately I still have less than 20 pairs of shoes so that is probably not that bad. Actually I remember the times, when two pairs were enough but ok, Anna dello Russo has over 4000 pairs. So I'm still calm about myself.
Ankle boots, which made me obsessed with this model was these of Cheap Monday. Some time later I saw them somewhere and finally decided to buy something like that. I remembered, that I saw very simmilar at asos and I was right, they were there - on sale, but one size too big.
In result decision about buing them was good, because right size would probably be too small. The previous pair was also from asos - and also from Asos brand - and I must say, that quality of these is much better. I can''t say, whether it depends on the model but if not - point for Asos. Those were from really thin leather and these are from hard and thick one. And they're really comfortable and stable (what is actually one of their biggest advantage for me, the person who can fall down in like everything).
Anyway, do you remember about the facebook page?

/Są dwie rzeczy, których nigdy nie może być za dużo - szminki i buty. U mnie ilość par butów pozostaje póki co w dwu i pół większym stosunku do szminek i utrzymuje się poniżej 20 par, więc czuję, że nie jest ze mną jeszcze najgorzej. Niby z jednej strony pamiętam czasy, gdy dwie pary butów były absolutnie wystarczającą ilością, ale z drugiej - Anna dello Russo ma ponad 4-tysięczną kolekcję, więc ta perspektywa mnie uspokaja.
Wysokie sztyblety, które są bezpośrednimi "sprawcami" tej pary są te z Cheap Monday. Później jeszcze kilka razy gdzieś tam mi mignęły, aż ostatecznie stwierdziłam, że nie ma co się dłużej oszukiwać, że ich nie kupię. Pamiętałam, że podobne widziałam kiedyś na asosie i rzeczywiście, były tam. Ostatnia para, na wyprzedaży, oczywiście o rozmiar za duża (teraz widocznie ktoś zwrócił, bo znów jedna para jest dostępna).
Ostatecznie ryzyko kupna większego rozmiaru się opłaciło, bo chyba bym nie wcisnęła nogi w mniejsze. Poprzednie sztyblety kupowałam trochę ponad rok temu, też na asosie - i też marki Asos - i zauważyłam, że przez ten czas jakość bardzo się poprawiła. Co prawda trudno mi powiedzieć, czy to kwestia konkretnego modelu czy wszystkie teraz takie są (ale jeśli tak, to olbrzymi plus dla Asosa). Tamte były z cieniutkiej, sztywnej skóry która bardzo łatwo się zagniatała, te za to są twarde i grube, ale pomimo początkowych obaw, po kilku założeniach zaczynają się wyrabiać i ostatecznie są naprawdę wygodne (jak na buty na obcasie, oczywiście). I przede wszystkim stabilne, co jest olbrzymią zaletą dla kogoś, kto potrafi się wywalić w zasadzie w każdym rodzaju butów.

A swoją drogą, pamiętacie o facebooku?

Saturday, February 22, 2014

New scent




parfum: Comme des Garcons Series 5: Sherbet Peppermint


I really hate this moment, when my parfum is going to end. I used the last one for half a year (what means, that they're really efficient) but they're to sweet for me. I tried to find something little bit more fresh and dry. I was in like 10 perfumeries and probably I would still looking for something, but here comes my super-skill to find cool places/things by accident. I was sitting in bus and suddenly saw "Comme des Garcons parfum" written on one shopwindow. After quick reserch in home I found, that it was Mood Scent Bar. I checked their offer and found one scent, which I was in my opinion really interesting.
When it comes about this perfumery, it's small, but they've got so much parfumes, which are not to find anwhere else, and the owner is so pleasant and it's easy to see, that this is his real passion. The scent I chose is Comme des Garcons Series 5: Sherbet Peppermint. At first it smells like mint, then there are grass and some fruit (apparently one of ingredients is a mango, but I smell some kind of citrus) and at the end all of the they mix and makes one of the most beautiful scent I've ever smell.

/Nienawidzę momentu, w którym kończą mi się perfumy. Poprzednich używałam pół roku (co świadczy bardzo dobrze o ich wydajności, bo wylewałam na siebie naprawdę chore ilości) ale pod koniec flakonu zrobiły się dla mnie za słodkie. Szukałam czegoś świeżego i wytrawnego i pewnie szukałabym dalej, gdyby nie cudowna umiejętność znajdowania różnych rzeczy/miejsc przez przypadek. Jadąc autobusem, zauważyłam na jednej z witryn napis "Comme des Garcons parfums". Po małym reserchu (no lubię to słowo) zlokalizowałam jej właściciela - niszową perfumerię Mood Scent Bar. Przejrzałam ofertę na ich stronie, jeden z zapachów mnie zaintrygował, więc z nadzieją, że w końcu znajdę nowy zapach - pojechałam.
Sama perfumeria jest malutka, ale asortyment ma naprawdę bardzo dobry - niektóre z zapachów są naprawdę trudno dostępne. Właściciel jest przemiły i widać, że perfumy to naprawdę jego pasja i zna się na nich. Zresztą, możecie dowiedzieć się więcej z tego wywiadu
Co do zapachu - wybrałam Comme des Garcons Seria 5: Sherbet Peppermint. W pierwszej chwili pachną miętą, potem przebijają się trawiaste zapachy i jakiś owoc (podobno w składzie jest mango, ale ja czuję jakiegoś cytrusa) a ostatecznie wszystko to miesza się, tworząc jeden z najpiękniejszych zapachów, jakie kiedykolwiek czułam. Jest z jednej strony chłodny i wytrawny a z drugiej jednak trochę pogodny i jednocześnie niesamowicie uniwersalny. Trzyma się długo, ale przy ciele.
Inne zapachy z tej serii też są ciekawe, ale nie ufajcie składom, bo pachną trochę inaczej, niż mogą to sugerować. Na pewno są warte uwagi, zwłaszcza, jeśli szukacie czegoś niepospolitego.


Saturday, February 1, 2014

Geometrical rings


rings: Cheap Monday (from last year's SS collection)

I would probably never get those rings, because here in Poland we haven't got any Cheap Monday official store. But I'm so coordinated and I've got so much shapeliness! Last year I bought new, cat eye shape sunglasses and went out to meet my friend. And then, some magical way (I really don't know how), they fall off my head and get broken... It was 5 minutes after I left my home and that day was really sunny. The same day evening, I was sitting on facebook and saw, that Cheap Monday is organizing a competition and it's title is "FML Monday". What a coincidence! I took a photo of my broken sunglasses and some days later I was chosen as one of the winners - and that's the way I get those rings. Geometrical shape and silver is something I prefere when it comes about jewelery (I wrote about it also here) - even if I wear it really occasionally.

Because this week we hit 10000 views, I founded the fanpage of the blog.
  
/Nie miałabym pewnie tych pierścionków, gdyby nie moja niesamowita koordynacja ruchowa i zgrabność. W zeszłym roku kupiłam okulary przeciwsłoneczne (to były kocie oczy, strasznie mi się wtedy podobały i dostałam je jako część prezentu urodzinowego), założyłam je po raz pierwszy i poszłam na spotkanie. 5 minut po wyjściu z domu, jeszcze zanim w zasadzie dotarłam na umówione miejsce, w jakiś magiczny sposób okulary spadły mi z głowy i połamały się... Tego samego dnia wieczorem na facebooku wyświetliła mi się informacja, że Cheap Monday organizuje konkurs pod tytułem "FML Monday" - co za zbieg okoliczności - gdzie do wygrania były między innymi te pierścionki. I właśnie dzięki moim połamanym okularom stałam się ich posiadaczką. Dobra rekompensata, zwłaszcza, że geometryczny kształt i srebro to to, co najbardziej podoba mi się w biżuterii (pisałam o tym też tutaj) - nawet jeśli prawie jej nie noszę.

Z racji tego, że przy poprzednim poście przekroczyliśmy 10000 wyświetleń, założyłam fanpage bloga. Będzie mi na pewno dużo łatwiej się z wami przez niego komunikować i będę mogła udostępniać różne rzeczy, o których często nie mogę was informować, bo akurat nie mam materiału na nowy post.

I jeśli ktoś ma ochotę, to nadal trwa konkurs na blog roku 2013. Na razie mam tylko jedną kulkę, czyli 1-5 głosów, więc póki co moje przejście do drugiego etapu wygląda raczej kiepsko.

Tuesday, January 21, 2014

(too) long-sleeved sweater & (too) big backpack



sweater: zara (on sale now), silky'look-like pants: h&m (also on sale now), t-shirt: Weekday, backpack: Hussein Chalayan x Puma (found on allegro)

Last time I'm kinda (ok, maybe little bit more) obssesed with silky-look-like everything. It's my absoultely favourite fabric these days - I've got these pants, top and dress from it and now I'm looking for a shirt, so trust me, it's obssesion. I usually don't care about trends (mostly because of the colors I wear, so white and black but also my style) but this one is one of those, with which I fall in love at first sight.
I wanted to buy backpack like my white one from BABA, actually I was thinking about the same one but in black. The only thing, which resisted me was that they're from faux leather and they're not enough big to take it to the school. One thay I looked through the offer on allegro (really, it's like dependence) and at the last page I found it. And now you can see the end of this history. I wear it daily, little bit like this sweater (but of course it unfortunately needs to be washed sometimes.

/Ostatnio jestem trochę (ok, trochę bardziej) zafascynowana wszystkim zrobionym z materiały wyglądającego jak jedwab. To naprawdę jeden z moich ukochanych materiałów od co najmniej zeszłego miesiąca - kupiłam już te spodnie, top i sukienkę, a oprócz tego w planach mam jeszcze koszulę, więc serio, to trochę obsesja. Zwykle zupełnie nie obchodzą mnie trendy (głownie ze względu na szaloną kolorystykę, czyli czarny i biały, ale też po prostu ze względu na mój styl), ale ten jest jednym z tych, które potrafią złamać tą regułę.
Chciałam kupić plecak podobny do białego, zrobionego przez BABĘ, w zasadzie zastanawiałam się nawet nad kupnem takiego samego, tylko czarnego. Jedyną rzeczą, która mnie przed tym powstrzymywała było to, że są zrobione ze sztucznej skóry i trochę za małe, żeby móc nosić je do szkoły. Któregoś dnia przeglądałam oferty na allegro (chyba zaczynam być od tego trochę uzależniona) i na ostatniej stronie znalazłam ten. Dalszą część historii widzicie na zdjęciu, uwielbiam go i noszę go codziennie - trochę jak ten sweter, z tym, że on niestety czasem musi być prany.

Nie wiem czy ktoś z was zwrócił uwagę, ale w prawym górnym rogu bloga (tuż nad etykietami) jest zdjęcie z odnośnikiem do strony konkursu Blog Roku 2013, organizowanego przez onet. Głosowanie ruszy 30.01 i potrwa do 6.02 i będzie się odbywało poprzez SMS. Byłoby mi naprawdę bardzo miło, gdybyście poświęcili dla mnie te parę złotych (nie mam pojęcia, ile to może być, ale na pewno o tym napiszę) bo nagrody są świetne, a poza tym po prostu byłoby fajnie wygrać ten konkurs. W przyszłym tygodniu zrobię jeszcze jeden wpis w którym o tym przypomnę, ale uprzedzam już teraz, że będę potrzebować waszej pomocy. Niedługo blog dobije do 10000 wyświetleń, więc to byłby super prezent z tej okazji!

Monday, January 13, 2014

Baggy bag

















































































This is a scheme how you bag should look like just before sewing the bottom.

- 70cm x 140cm piece of (faux) leather
- scissors
- pins

(to do everything right use a scheme, which you can find in the link below the photos)
1. Fold the fabric in half along the long edge and bundle the two layers together. Leave 20cm on each side and mark on the material 30cm x 30cm square along the fold line. Cut it out - cut rectangle should have dimensions of 60cm x 30cm (in scheme it's highlighted with the dotted line).
2. Piece the two layers together along a line which is continuous in scheme - it's important to do it on the left side of fabric. Then sew the bottom of the bag.
3. Turn your bag over and align the shoulder straps to perfectly overlapped.

/- kawałek (sztucznej) skóry 70cm x 140cm
- nożyczki
- szpilki

(żeby zrobić wszystko jak należy użyj schematu, który jest w linku pod zdjęciami)
1. Zegnij materiał na pół wzdłuż dłuższej krawędzi i zepnij ze sobą obie warstwy. Zostaw 20cm z każdej strony i zaznacz na materiale kwadrat 30cm x 30cm wzdłuż linii zgięcia. Wytnij go - wycięty prostokąt powinien mieć wymiary 60cm x 30cm (na schemacie zaznaczony jest przerywaną linią).
2. Zszyj ze sobą obie warstwy wzdłuż linii, która na schemacie jest ciągła - koniecznie zrób to na lewej stronie materiału. Następnie zszyj cały dół torby (najlepiej ściegiem overlockowym).
3. Przewróć torbę na drugą stronę i wyrównaj ramiączka, żeby idealnie się pokrywały.